Jesień w ciele

Jesień we mnie. Kilka moich sposobów jak łatwiej wejść w nową porę roku.

Moje ciało po raz kolejny daje o sobie znać, mówi wyraźnie czego potrzebuje. A ja ponownie nie mogę się nadziwić, jakie ono jest mądre.

Żeby była jasność – nie tylko moje ciało jest niezwykle. Ciało każdego z nas to niesamowity sTWÓR.

Nie pamiętam kiedy aż tak odczuwałam zmieniającą się porę roku. Zwykle byłam przerażona tym, że dni stają się krótsze, za oknem robi się szaro, często pada, jest zimno i nieprzyjemnie. Jednak w tym roku poczułam coś niesamowitego, co pomogło mi wejść w nowy wymiar ze spokojem. Postanowiłam się temu przyjrzeć i podzielić się z Wami moimi refleksjami.

Zastanawialiście się kiedyś, jak Wasze ciało odczuwa początki jesieni? Głowa zapewne wielokrotnie mówi: “jest paskudnie…”, “co za pogoda” itp. Jednak ciało chce UTULENIA. Ciepła. Zwolnienia tempa, może też odrobinę wycofania. To jest właśnie w nas niesamowite. Jak – nie przeszkadzając Matce Naturze – potrafimy się dopasować, jak ciało z dnia na dzień zmienia swoje potrzeby i pragnienia, a do tego bardzo wyraźnie o nich mówi, niestety zdarza się, że nie chcemy go słuchać.

Ja jeszcze jakieś czas temu “wiedziałam lepiej” co jest dobre dla mojego ciała, nie szłam za jego głosem. Tej jesieni widzę jednak bardzo wyraźnie, jakie zaszły we mnie zmiany. Skupienie się na sobie (w dobrym znaczeniu tego słowa) daje mi siłę. Otulam się dosłownie i w przenośni, od środka i od zewnątrz. Daje mi to niesamowitą radość oraz spokój.

Jak to zrobiłam? Po prostu wsłuchałam się w to co mówi mi moje ciało. Do tego też, porzuciłam chęć zatrzymania lata za wszelką cenę. Poddaję się temu co jest. Płynę z naturalnym prądem rzeki. Co więc robię?

Przede wszystkim jem ciepłe i w większości gotowane posiłki. Zawsze wydawało mi się, że nie lubię zup. Teraz mogę je jeść dwa razy dziennie. Ciepłe, kremowe, rozgrzewające.

Jak tylko zrobiło się chłodniej z szafy od razu wyjęłam ciepłe rzeczy, a te letnie przełożyłam na najwyższą półkę – tam spokojnie zaczekają do kolejnego lata. A tak na marginesie czy jest coś przyjemniejszego niż ciepła kurtka w chłodny dzień lub rozgrzewająca herbata, którą przecież możemy zabrać z domu w termosie lub termicznym kubku? To są tak proste rzeczy, które kosztują tak niewiele, a dają nam tyle dobrego.

Wyrosłam z czasów, gdy nie ubierałam czapki, bo wydawało mi się, że głupio w niej wyglądam. Poza tym napotkani ludzie naprawdę nie mają tyle czasu, by zastanawiać się jak wyglądam w danym ubraniu. Wierzcie mi!

Docencie swoje ciała i ich mądrość. One do nas mówią. Niestety w biegu i pośpiechu, kierując się wyższością naszego ego, bardzo często przestajemy je słyszeć. Jesteśmy elementem natury i nic tego nie zmieni. Są rzeczy, z którymi nie wygramy, a czasem – walcząc na siłę – możemy przegrać.

Uważam też, że nie ma złej pogody. Są tylko źle dobrane ubrania.

Spacer w deszczu? Jak najbardziej- kalosze i kurtka przeciwdeszczowa i jest idealnie.

A zamiast kolejnej kawy – dobry trening.

Dbajcie o siebie. Doceńcie mądrość waszego ciała.

UTULCIE SIĘ!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *